Od czasu do czasu dochodzę do wniosku, iz byłbym dobrym księciem. Nie wiem dlaczego ale moja rodzina od całkiem dawna uzywała słowa 'ksiązę', naturalnie jako zartu, próbując wprawić mnie w zakłopotanie. Naturalnie prawdziwy ksiąze nigdy nie okazuje zakłopotania, dlatego tez nigdy nie uczyniłem im tego honoru. Tym niemniej myśl ta trawi mnie od dawna, jestem oczywiście takim samym, szarym obywatelem, jak kazdy z was ale gdyby nadazyłaby się taka okazja byłbym z pewnością lepszym księciem niz ktokolwiek kogo znam. Dlaczego? To proste, w zyłach niektórych płynie błękit, nawet jeśli oni sami zafarbowali czerwień tym szlachetnym odcieniem.
Hokay, oto długo wyczekiwana przez uważających ją za coś wartego pożądania część mojego opowiadania, dla którego stworzyłem niniejszego bloga. Przestrzegam za wczasu, żeby mi ktoś potem nie marudzil na gg bądź skajpie, iż to opowiadanie ssie pauke niczym nowa książka Kazimiery Szczuki, to opowiadanie jest naprawdę słabe. Co więcej, nie można tego nazwać opowiadaniem, to jest fragment, parę zdań, dwie strony w wordzie. Tym niemniej jest pisane na podstawie snu (to był dobry sen) i sprawiło mi sporą dozę radości, mam też wrażenie, iż będę je kontynuował, zapewnie nieregularnie ale, mam przynajmniej nadzieję, częściej niż raz na miesiąc. Czas pokaże. Czas? Time what is time. A teraz, without further ado, pierwszy fragment Szpetnych Dzierlatek! Szpetne Dzierlatki by Joanna Austynowicz Panna młoda z uwielbieniem w oczach spojrzała na swego świeżo upieczonego małżonka, tańczącego z jej matką. Uwielbienie owo ustąpiło na momentu rozbawieniu, gdy przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie. Fakt...
Comments
Post a Comment